wtorek, 22 stycznia 2013

Wstrętne choróbska

Dopadły nas. Najpierw mojego Małża, który w konsekwencji wylądował na antybiotyku i tygodniowym zwolnieniu z pracy a od niedzieli mój organizm walczy z czymś..... piszę walczy bo poza jakims dziwnym rwaniem w nogach, trochę kaszlem i stanem podgorączkowym w granicach 37,5-37,9 'nic' mi nie jest. Nie czuję się najlepiej. Oczy lekko pieką szczególnie kiedy tempka się podnosi ale póki co widzę, że organizm stara sie jak może i mam nadzieję, że sobie poradzi. Ja też staram się jak mogę ;) suplementować różnymi specyfikami, piję herbatkę ze świeżym imbirem, pomarańczą, cytryną i miodem - polecam bo pyszna jest. Pijemy herbatkę z kwiatu lipy oraz syrop z czosnku domowej roboty. Poza tym biorę rutinoscorbin, wapno oraz jesli już czuję że wymiękam paracetamol albo tak jak dzisiaj polopirynę.

Ale my jak my. Starzy jesteśmy z chorobą sobie lepiej poradzimy. Najważniejsze żeby nasz mały Szkrabik był zdrowy. Proszę o kciuki....

PS w czwartek mamy lecieć do uk na parę dni ale jak na razie nasz wylot stoi pod znakiem zapytania. Po pierwsze nasze samopoczucie a po drugie aura która teraz panuje na zewnątrz nie bardzo nas nastraja.... Trochę się po prostu boimy. Chodzi o dziecko. Nie chcemy w jakikolwiek sposób narażać Malucha. Zobaczymy. Do czwartku teoretycznie dużo czasu zostało i wiele może się zmienić.

A tak chyba w ramach osłody przyszło dzisiaj do mnie wylicytowane lustereczko ;) Wylicytowane na aukcji WOŚP - myślę, ze każda z Was wrzuciła przysłowiową złotówkę ... można to robić na wiele sposobów ;)



W woli jasności jak na razie nie ćwiczę bo po prosty nie czuję się na siłach. Nie ma co przeginać o złote gacie nie gram ;) Chociaż szkoda mi tych dni bez ćwiczeń .....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz