środa, 27 lutego 2013

Cel na koniec lutego osiągnięty !

Zanim przedstawię tabelkę z moim dzisiejszym biegiem muszę się pochwalić, że dzisiaj ukończyłam swoje osobiste wyzwanie biegowe. W połowie lutego na runkeeperze zapisałam sobie, że do 2 marca muszę przebiec 8 km ;) No i udało się !


Hip hip hurrrrrra :)
Jasne czas nie jest powalający ale na razie nie oto mi chodzi. Chcę udoskonalać wytrzymałość a na czas przyjdzie pora ;)

Dzisiaj biegło mi sie znakomicie. Nie skłamię jeśli napiszę, że jeśli nigdy nie biegało mi sie tak dobrze. Od początku do końca odczuwałam przyjemność biegu. Nie było tych ciężkich 15-20 min. Kolka czasami chciała złapać ale dzisiaj świetnie gasiłam ją w zarodku. jednym słowem bieg idealny pod względem samopoczucia. Mogłam biec więcej ale jednak nie chciałam. Nie wydaje mi się żeby dobrym pomysłem było chwytanie okazji bez namysłu ja to nazywam 'rzucaniem się jak szczerbaty na sucharki' ;) Bo to że mogłabym nie znaczy że byłoby to rozsądne. Jest jedna ważna zasadna dla mnie wszystko małymi kroczkami ;)


4 tyg z Ewą Chodakowską

Siedziałam, myślałam, patrzyłam się na swój wciąż wielki i galaretowaty bebzun i wymyśliłam ! Przecież jestem szczęśliwą (?) posiadaczką płyty dołączonej do Shape 'Totalna metamorfoza w 4 tygodnia' więc dlaczego miałabym nie skorzystać z porad Ewy i nie wypróbować jej autorskiego treningu :D
Przed chwilką przejrzałam tak pi razy oko co tam też Ewa proponuję i postanowiłam przyjąć wyzwanie. Według autorki powinniśmy przygotować się na minimum 3 razy w tygodniu trening do tego zaopatrzyć się w matę ;) oraz ciężarki 0,5 kg na nogi i ręce - dla zaawansowanych (ciężarków nie mam). Zaawansowana nie jestem i myślę, że ciężarki jak na razie potrzebne nie są. Obym tylko wytrwała te 4 tygodnie.
Start zaplanowany na czwartek. Jutro ma być bieg :)
Teoretycznie ćwiczenia mogłabym wykonywać w poniedziałki, wtorki, czwartki oraz piątki ale zobaczę czy dam radę. Postaram się robić te minimum które proponuje Ewa czyli 3 razy w tygodniu.
Póki co czekam do czwartku i wtedy zdam relację z pierwszych wrażeń.
Aha byłabym zapomniała ćwiczenia trwają mniej więcej 40 min - dla mnie to dosyć dużo czasu i z tego też względu mam obawy czy zdołam tyle wygospodarować ale na razie postaram sie o tym nie myśleć. Jeśli już to będę martwiła sie później.
Proszę trzymajcie kciuki.
W czwartek zrobię fotki i po 4 tygodniach (obym dała radę) wrzucę porównanie ;)

wtorek, 26 lutego 2013

Przyzwoitość nakazuje mi się odezwać

Jeśli bym tego nie zrobiła to pewnie niedługo w łeb by poszło prowadzenie bloga jak i ćwiczenia.
 Dajcie mi kopa w tyłek bo ewidentnie tego potrzebuje.
 Poza tym muszę chyba zapisywać sobie tygodniowe aktywności w jakiejś sensownej tabelce, której tak na marginesie nie chce mi się robić ;), bo zaczynam sie gubić a strzelanie opisówek co robiłam a czego nie (a tego w ostatnich dwóch tygodniach było zdecydowanie więcej) nie ma sensu.

Jednym słowem odpuściłam cardio i oprócz 8 min abs oraz biegania nie było nic więcej a i abs nie robiłam tak często jak powinnam no i niestety ostatnie sobotnie bieganie poszło w cholerę. No nic to. Było minęło teraz nie ma już co płakać i pluć se w twarz.

Postanawiam poprawę!

Aha w środę przebiegłam troszkę ponad 5 km tabelki nie chce mi się wklejać trzeba uwierzyć mi na słowo ;)   Biegło się super ale nie miałam więcej czasu i tylko tyle dałam radę.

PS muszę sobie znaleźć jakieś nowe ćwiczenia bo cardio zaczyna mi się nudzić - chcę zmian albo jakiegoś fajnego wyzwania które nie będzie nazbyt czasochłonne i nie będzie kolidowało z bieganiem :D
Może jakieś sugestie ???????

niedziela, 17 lutego 2013

Metamorfoza w miesiąc + bieg nr 20

Wczoraj się zebrałam w sobie i postanowiłam zrobić fotki brzuchola. Napisałam w tytule, że to metamorfoza w miesiąc i tak też mniej więcej było jeśli odliczyć ten tydzień kiedy byliśmy na wyjeździe i nie robiłam nic oprócz lenienia się.
Muszę się przyznać bez bicia, że dieta nie jest moją mocna stroną w zasadzie żadnej diety nie ma jej miejsce zastępuje ciągle zbyt słaba wola. Chociaż nie powiem - staram się choć trochę ograniczać moje ulubione produkty. Bebzun więc jest jaki jest i póki nie zmienię odzywiania nie mam co liczyć na fajne efekty.
Czy jest jakaś różnica ocenicie same.
A tak apropo jak Wy robicie te swoje fotki ? Napinacie mięśnie brzucha ? Wciągacie powietrze ? :D Ja na fotkach nie napinam 'mięśni', nie wciągam brzuchola itp a może powinnam :D



No i na koniec oczywiście mój bieg ;) Kolka złapała mnie koło 4-5 km ale nie trwała długo i była zdecydowanie łagodniejsza od tej ostatniej więc nie cierpiałam takich katuszy. Generalnie biegło mi się super (pomijając pierwsze kilkanaście minut)




środa, 13 lutego 2013

Bieg nr 19 oraz słów kilka na temat kolki

Dzisiaj zrobiłam swój kolejny rekordzik i w dystansie i w tempie biegu i muszę powiedzieć, że zadowolona jestem bardzo. Ale nie o tym chciałam. Zawsze pierwsze 20 min biegu sa dla mnie 'dziwne' raz jest super żeby nagle i niespodziewanie złapać mógł jakiś kryzys czy to okropne zmęczenie i poczucie, że nie dam rady przebiec nawet 100 metrów czy np KOLKA :/ Ostatnio miałam z nią spokój i byłam pełna wiary, że ta przykra przypadłość już sobie odpuściła ale dzisiaj złapała mnie taka kolka, że myślałam, ze zejdę :D I trzymała wyjątkowo długo bo dobre 500 metrów. Pojawiła się zaraz po podbiegu i myślę, że była spowodowana zmianą oddychania. Zapomniałam się po prostu, Nie oddychałam tak jak należy i wydaje mi się, że było to przyczyną kolki.
Zaraz jak kolka puściła odpuściły również wszystkie inne bolączki i mogłam zacząć cieszyć się biegiem tak jak powinnam.
Postanowiłam sobie, że jak tylko siądę do lapka poczytam co jest przyczyną kolki oraz jak mozna sobie z nią radzić....

No więc tak.
 Skąd się bierze ?
Dokładnie nie wiadomo - skurcz mięśni gładki.
Przyczyny mogą być wszelaki np zbyt duże tempo biegu, złe oddychanie czy też krótka przerwa między posiłkiem a biegiem lub słabe mięśnie brzucha (więcej brzuszków muszę robić ;)) na pocieszenie wyczytałam, że kolka głównie dotyka początkujących biegaczy i z czasem powinna odpuszczać.
 A jak sobie z nią radzić ?
Hmmmm np według artykułu, który znajdziecie trening biegacza sposobów na kolkę jest kilka :


  • czasami wystarczy po prostu zwolnić, zatrzymać się bądź przejść z biegu do spokojnego marszu. Niezależnie od podjętych działań należy głęboko oddychać,
  • Absolutnie nie siadać i nie kucać. W pozycji stojącej pochyl się i oddychaj równomiernie (głowa umiejscowiona obok kolan),
  • Weź głęboki wdech tak, by poruszył się przy tym brzuch, a nie klatka piersiowa. Zatrzymaj powietrze w płucach na 10 sekund i mocno je wydmuchnij. Powtórz 4-5 razy,
  • W momencie odczucia bólu, zatrzymaj się, wyciągnij ręce do góry i nabierz powietrza. Wypuszczaj powoli powietrze, zginając się w stronę miejsca bolesności. Dla zwiększenia skuteczności zabiegu, zlokalizuj dokładnie miejscu bólu i uciśnij palcami to miejsce.


Na temat radzenia sobie z kolką można również poczytać między innymi na stronie forum bieganie.pl .
Ile ludzi tyle metod. Mi jak na razie pomaga zmiana oddychania oraz wolniejsze tempo biegu (tak, tak można biec jeszcze wolniej niż ja ;D ). Jak już wspomniałam nie znoszę i nie praktykuję zatrzymywania się podczas biegu więc metoda żeby się zatrzymać w moim wypadku odpada.

A Wy jak sobie radzicie/radziliście z tą wstrętną kolką ?

A byłabym zapomniała - to już dzisiejszy bieg.


niedziela, 10 lutego 2013

Bieg nr 18

Powiedzmy, że dzisiaj się troche zrehabilitowałam po ostatnim biegu. Planowo powinnam biegac wczoraj ale miałam tyle zajęć, że zwyczajnie nie znalazłam czasu na bieg a nie chciałam zastępowac go żadnymi ćwiczeniami. Więc postanowiłam wczorajszy dzień zrobić sobie dniem wolnym a pobiegać dzisiaj.

Powiem szczerze, że biegało mi się super. Nie było tego paskudnego śniegu na ścieżce a i humor chyba był lepszy ;) Czułam się fajnie (poza pierwszymi 10-15min) początek zawsze jest jakiś taki trudnawy ale później było już super jak wstrzeliłam się w rytm i organizm poczuł że zmęczyć się musi i nie ma co kombinować bo nie odpuszczę ;)
Mogłam biec więcej, miałam spory zapas ale niestety i dzisiaj byłam ograniczona czasowo więc przebiegał tyle na ile mogłam sobie pozwolić.



Tak sobie myślę, że gdybym w końcu zaczęła odżywiać się zdrowo to ta moja aktywność ruchowa w sensie bieganie i ćwiczenia powinny przynieść jakieś widoczne rezultaty. Jednak jeśli ja swoich nawyków żywieniowych zmienić nie potrafię to tyle z tego wszystkiego mam, że po prostu wiem, że się ruszam. Nie siedzę na 'fotelu' przed tv lub lapkiem ale pobudzam i zmuszam do wysiłku swój organizm. Zdaje sobie sprawę, że do póki nie zacznę się zdrowo odżywiać to wyników w wyglądzie nie będzie tyle tylko, że może waga stanie w miejscu i nie będzie już rosnąć...... ?

czwartek, 7 lutego 2013

Mel B 10 min trening brzucha

Dzisiaj do 15 minutówki z Mel B postanowiłam dorzucić zamiast 8 min abs jej 10 minutowy trening brzucha :D
Jest moc ! Przynajmniej dla mnie. Chyba przez jakiś czas zostanę przy tej 10 minutówce. Abs już mi się trochę znudził poza tym facet który go prowadzi jest jakiś taki mało energetyzujący. Mel B za to uwielbiam ! Lubię jej sposób prowadzenia ćwiczeń a przez to i ten czas spędzony na trenowaniu mięśni jest sympatyczny i czas fajnie leci. Choć muszę przyznać, że 15 min cardio zaczyna mi się powoli przejadać ale na razie nie znalazłam żadnego innego zamiennika który by mi pasował a zależy mi żeby to cardio sobie robić.


Metamorfoza w 4 tygodnie

Do tego TOTALNA :D
Wiecie już o co chodzi ? Dzisiaj po raz pierwszy w życiu kupiłam magazyn Shape. Do magazyny dołączona jest płyta Ewy Chodakowskiem pod iście bajecznym co według mnie mocno naciąganym tytułem bo totalnie zmetamorfozować się w 4 tygodnie to można ale.... chyba pod nożem chirurga plastyka.
No ale płyty nie obejrzałam więc może nie powinnam komentować.
Zabrałam się z ciekawością za przegląd gazety a ciekawość ma spadała ze strony na stronę. Nie wiem czego się spodziewałam po takim magazynie (może jakiś konkretnych, fachowych artykułów). W każdym razie znalazłam jakiś bełkot którego pełno w kolorowych miesięcznikach tyle, że nie poświęcony temu z kim co kto robił a zahaczający o temat zdrowego trybu zycia.
Nie ujęła mnie ta gazetka. Nie w moim guście. Może warto ją kupować ewentualnie za ciekawe (jeśli takie sie trafią) płyty bo za treść chyba niekoniecznie.

A Wy lubicie Shape ?



środa, 6 lutego 2013

Mam doła

Doła, załamkę czy jak to tam zwać. Generalnie nie czuję się dobrze psychicznie. Poniekąd odpowiedzialna za to jest zbliżająca sie Małpa po drugie odpowiedzialne są ostatnie dni kiedy była sama z Maluchem i troche dało mi to do wiwatu.
Nie jest dobrze. O wszystko się czepiam. Nic mi się nie chce. Znowu zaczęłam olewać starania z racjonalnym odżywianiem i pilnowania jako takich godzin posiłków. Jak patrzę na swoje sadło to chce mi się wyć. Chce mi się też wyć z tego powodu jak wiek/przebyta ciąża/cokolwiek innego wpłynęło na ewidentną różnicę w metabolizmie.  Kiedyś nie musiałam duzo robić żeby mieć w miarę przyzwoite ciało oraz wagę a teraz .... eh. Źle mi z tym.
Ćwiczyć ćwiczę według swoich planów. Dzisiejszy bieg jednak był porażką. Nawet nie wklejam tabelki bo nie mam ochoty patrze na swoje dzisiejsze osiągnięcie. Przekonałam się za to (po raz drugi), że jak mam mega nerwa to biegać nie mogę. Miałam złe nastawienie od samego początku i nie potrafiłam przekierunkować swoich torów myślowych.
No nic to.
Mam nadzieję, że niedługo mi ten parszywy humor pryśnie. Oby ! Bo mam w planach za dwa tygodnie zrobic coś czego jeszcze nigdy w zyciu nie robiłam - chodzi o aktywność sportową ale nic wiecej nie powiem ;)

niedziela, 3 lutego 2013

Ryż trochę inaczej (z kurkumą)

Kto lubi ryż palec pod budkę ;)
My lubimy. My czyli nasza trzyosobowa rodzina. Ryż może nie tak często gości na naszych talerzach jak makarony ale myślę, że i tak mamy dobrą średnią.
Postanowiłam się z wami podzielić przepisem na ryż tak trochę po innemu. Sam ryż ugotowany jest nudny jak dla mnie dlatego jeśli mam go podać zamiast np ziemniaków to często robię go tak:

Ryż gotujemy :D Na patelni rozgrzewamy odrobinę oleju/oliwy wrzucamy ryż. Solimy (ja nigdy nie solę niczego podczas gotowania), pieprzymy, dodajemy kurkumę - daje nam przepiękny żółty kolor ;). Podgrzewamy ryż, następnie dodaję trochę sosu sojowego oraz oleju sezamowego. Leję na oko ale na początek można dodać sos oraz olej w stosunku 1:1 (po łyżce) i samemu sprawdzić czy woli się jednak nieco więcej sosu czy nieco więcej oleju.

Ryż podany w ten sposób jest na prawdę pyszny. Często podaję go do jakiejś rybki albo curry :)


sobota, 2 lutego 2013

Bieg czy marszobieg ?

Jak dla mnie zdecydowanie ten pierwszy. Zaraz wyjaśnię dlaczego.
Swego czasu kiedy trenowałam kolarstwo w okresie przygotowawczym do startów były miedzy innymi marszobiegi. Z tego co pamiętam było to na przełomie późnej jesieni/zimy i taki marszobieg trwał około 1,5 godziny. Nienawidziłam - tak, tak to doskonałe określenie - tego szczerze ! Do tej pory nie wiem jak można bieg przeplatać z marszem. Dla mnie to katorga. Zawsze kolejne rozpoczęcie biegu po marszu było czymś okropnym. Owszem przez pierwszych pare metrów było cudownie. Organizm miał wrażenie w marszu na tyle 'odpoczął', że teraz może śmiało śmignąć spory dystans ale jakże to było złudne wrażenie :D ! Za każdym razem zaczynając bieg po jakims czasie czułam się tak jakbym go zaczynała od początku a jak wiadomo (?) w pewnym momencie bywa cholernie ciężko i dopiero jak się przetrzyma ten moment (choćby na prawdę delikatnym truchtem) to można zacząć czerpać radość z biegu. Co więcej można nauczyć się pokonywać swoje słabości, momenty wielkiego zmęczenia. Po prostu umieć sobie radzić z kryzysem, pokonywać go i przezwyciężać !

Do tej pory mam okropny uraz do marszu podczas biegu. Kiedy jest mi ciężko, łapie okropna kolka (choć coraz ich mniej - odpukać) lub przychodzi wrażenie, że dzisiaj nie przebiegnę nawet połowy tego co na ostatnim treningu, wiem, że nie mogę przestać biec ! To minie. Trzeba nauczyć sobie radzić z chwilami słabości. Jak w każdym sporcie. Organizm jest z natury leniwy dlatego musimy mu pokazywać, że może więcej ;) I to starajmy sie robić :D W takich chwilach " nie myślcie o tym co robicie - po prostu to róbcie ! ".