To moja pieta Achillesa. Słaby, maksymalnie słaby punkt ! Nigdy nie byłam na diecie i byc nie chcę ale wiem, ze muszę zacząć się w miare racjonalnie odżywiać. Mój główny problem to pory posiłków. Obiad jem jak Małż wraca z pracy czyli w najlepszym wypadku po 17. Do czasu obiadu posiłki moje wołaja o pomste do nieba, rano jakies śniadanie, później przy kawie obowiązkowo coś słodkiego jak już się zbliża pora obiadu jestem maksymalnie głodna i jak zacznę jeść tak często kończe późnym wieczorem...
Nie no, nie siedzę cały czas przy misce żarcia ale głównie popołudniami i wieczorami napełniam organiz a powinnam to robić chyba najpóźniej do godziny 20....
To jest mój problem.
Jak juz dziecko idzie spac a chodzi ostatnio przeróżnie to dopiero wtedy siadamy z Małżem do kolacji. A kolacja jest różna raz jest to sałatka ale bywa pizza, kaszaneczka, jakieś tłuste rarytaski no i często piwko albo lampka wina.
Nie jestem żadną alkoholiczką ale lubie się napić wieczorem po ciężkim dniu piwka lub winka. Jasne nie codziennie ale dosyć często.
A na dokładkę dzisiaj zrobiłam wafle z masą krówkową .... ajć
Dobra będę musiała je zjeść i postaram się zracjonalizować swoje odzywianie. Wiem, ze potrafie bo miałam takie cykle tyle tylko, że ZAWSZE nastepuje 'coś' co skłania mnie do powrotu do moich złych przyzwyczajeń.
ps muszę tutaj wkleic zdjęcie swojego bebzuna. W końcu ma być szczerze i bez owijania w bawełnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz